Witaj na mojej stronie,
Stworzyłem ją, by Cię przekonać do skorzystania z moich usług przewodnickich, zatem dobrze byłoby się dowiedzieć z kim masz do czynienia ;-)
Od 2011 roku jestem licencjonowanym PRZEWODNIKIEM po Warszawie. Nie traktuję tego jak pracę a raczej jak sposób życia. Przewodnictwo pozwala mi spędzać czas tak, jak lubię, realizować swoje pasje, zaspokajać ciekawość i zgłębiać te zagadnienia, które mnie fascynują.
W tym, co robię łączę doświadczenie przewodnika i DZIENNIKARZA. Poprzednio przez kilka lat pracowałem w dziale zagranicznym "Gazety Wyborczej". Zawdzięczam tamtej pracy bardzo wiele. Uważam, że to doświadczenie w największym stopniu mnie UFORMOWAŁO, zdecydowało jaki jestem.
Także jakim jestem przewodnikiem. Warsztat dziennikarski i warsztat pracy przewodnika są do siebie podobne. Polegają na zdobywaniu informacji, docieraniu do ich źródeł, nieustannym poszerzaniu swojej wiedzy. Następnie, na dzieleniu się posiadaną wiedzą i wyjaśnianiu rzeczywistości.
Praca dziennikarza nauczyła mnie, że należy interesować się każdą dziedziną wiedzy. Żeby rzetelnie wyjaśnić jakieś zdarzenie, trzeba mieć pojęcie i o historii, i o ekonomii, o kulturze, sztuce, socjologii, naukach ścisłych. Wszystko jest ze sobą powiązane i od siebie zależne. Dziennikarstwo nauczyło mnie też MYŚLENIA OTWARTEGO, uwzględniającego różne punkty widzenia i złożoność rzeczywistości. Tego, żeby mniej oceniać bądź zajmować stanowisko a bardziej próbować ZROZUMIEĆ..
Jako przewodnik najchętniej oprowadzam śladami getta warszawskiego oraz w miejscach opowiadających o Zagładzie. Chyba dlatego, że jest to takie zdarzenie w historii, które najtrudniej nam zrozumieć. A to z kolei budzi we mnie CIEKAWOŚĆ i nie chęć ale wręcz przymus, by próbować zrozumieć.
Próbuję więc już tak od lat, wchodząc w tę historię coraz głębiej i dokładniej. I tym próbowaniem chcę się dzielić na moich wycieczkach. Chcę i potrzebuję.
Np. na wycieczkach po dawnym getcie warszawskim mniej czasu niż kiedyś poświęcam pomnikom czy innym formom upamiętnienia. O pomniku łatwo jest opowiedzieć, on fizycznie istnieje i go widać. Nie trzeba się aż tak bardzo wysilać.
Wolę więcej wysiłku włożyć w to, by pomóc ludziom zrozumieć czym to getto było dla zwykłego człowieka jak ja, w jego codziennym życiu. Tylko jak to zrobić w mieście, gdzie nie ma już miejsc, w których to się działo?
Wykorzystuję oczywiście zdjęcia, mapy - raz słyszałem, jak Jacek Leociak mówił, że ma obsesję topograficzną. Zależy mu, by każde wydarzenie dokładnie zlokalizować. Pomyślałem, że u mnie chyba jest podobnie.
Ale podstawowym narzędziem musi być SŁOWO. Cały tamten świat trzeba odbudować przy pomocy słów. A żeby opowiedzieć o sprawach tak delikatnych, wrażliwych i trudnych do zrozumienia, każde słowo musi być dobrze przemyślane i dobrane. Trzeba być ostrożnym. Każda taka wycieczka to duży wysiłek oraz lata pracy i przygotowań.
I tu pomaga mi doświadczenie dziennikarskie. Pisanie do gazety to, w uproszczeniu, przekazywanie jak najwięcej informacji w jak najmniejszej ilości słów. Czasem całe zdanie trzeba skrócić do jednego słowa. Zatem znowu - każde słowo musi być przemyślane i odpowiednio dobrane.
Do tego jeszcze trzeba zbudować i rozwinąć opowieść tak, by była spójna i pozwoliła zrozumieć zagadnienie. Tekst musi być prosty, klarowny a do tego wciągający i napisany na tyle ciekawie, by chciało się dalej czytać.
Na pewno nie mogę powiedzieć, że to opanowałem ale widzę jak bardzo dzisiaj pomaga mi to w pracy przewodnika. Zamiast pisać, mówię ale poza tym to bardzo podobne zawody. Największa różnica jest taka, że dziennikarz musi być bezstronny, neutralny i wyłączyć siebie z tego, o czym pisze. Z tym jest mi najtrudniej. Pewnie dlatego, że wcale nie chcę tego robić.
Moje wycieczki to także JA, moja osobowość, moje zdanie, moje opinie. Uważam, że jeśli dzielę się wiedzą na jakiś temat, któremu poświęcam lata nauki, mam obowiązek podzielić się też tym, do jakich wniosków mnie to doprowadziło, jakie mam przemyślenia, opinie, odczucia. Nawet jeśli ktoś się z tym nie zgodzi - różnice WZBOGACAJĄ. I prowokują do MYŚLENIA.
Moją pracę traktuję więc bardzo OSOBIŚCIE. Jest częścią mnie, nie potrafię tego rozdzielić. W pierwszej kolejności robię to, bo to mnie pociąga, interesuje, wypełnia. A że mogę z tego uczynić zarobek - jest to niezbędny ale jednak efekt uboczny. Zapraszam do wspólnego zwiedzania, uczenia się, wzbogacania, rozumienia, myślenia.
By continuing to use the site, you agree to the use of cookies. more information
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.